wyzwanie: oczywistość
Wszechwiedza [Wersja 20.04.2014]
Copyright (c) 0000, Wszechmogący Sp. Z.o.o.
Wszelkie prawa zastrzeżone
> Autoryzacja
Ładowanie... 10%
Ładowanie... 70%
Ładowanie... 100%
C:\Users...
> C:\Users\Stworzyciel
Wprowadź hasło...
> Hasło: *****
Bieżąca data: 0000-00-00
> Aktywuj czas
Czas aktywowany. Bieżąca data – 20.04.2014
> Utwórz folder
C:\Users\Stworzyciel\Nowy folder
> Zmień nazwę
C:\Users\Stworzyciel\Wszechświat...
* * *
– Myślisz, że tak będzie zawsze?
– Jak?
– Tak.
C:\Ludzie\Człowiek\14113 chyba nie
rozumie. A może rozumie, tylko nie chce powiedzieć. Dlaczego nie chce
powiedzieć?
> Polecenie: „powiedz”
Odmowa dostępu
Człowiek\14113 nic nie robi sobie z
moich komend i nadal pali papierosa, bezmyślnie machając nogami nad krawędzią
budynku.
Głupia wolna_wola.exe.
Ten świat jest wszystkim, co C:\Ludzie
znają, w czym tworzą swoje malutkie cywilizacje, zakochują się i zabijają
nawzajem. Ich krótkie życia to dla nich wieczność. Nie są w stanie wyobrazić
sobie dłuższego okresu czasu i, szczerze mówiąc, czasem zdaje mi się, że w
ogóle nie pojmują, czym on jest. I chyba nigdy się nie dowiedzą.
Człowiek\14113 patrzy we wskazanych
kierunkach i przez chwilę milczy. Pewnie myśli, jednak nie chce mi się tego
sprawdzać w systemie. Co mi po paru płytkich przemyśleniach jakiegoś
podrzędnego pliku z 1990, kiedy mogę czytać metafizyczne wywody z umysłu samego
Dalajlamy? Ten 14113 jest dość nudny i nie robi nic konkretnego, jednak
intryguje mnie na swój sposób. Jego życie opiera się na męczącej pracy, braku
pieniędzy i ciągłej samotności. Powinno mi być go szkoda, w końcu jestem
miłosierny, ale to przecież jego wina, że całymi dniami siedzi przed ekranem
komputera i nic nie robi ze swoim krótkim, symulowanym życiem. Jego postawa
prezentuje raczej antyistnienie, więc czasami zastanawiam się, czy go po prostu
nie sformatować i tym samym zapewnić sobie lepszą rozrywkę.
Choć tym razem mnie zaskoczył. Nigdy
jeszcze nie widziałem go siedzącego rankiem na dachu, szczególnie z jakąś
dziewczyną. Przez chwilę myślałem, że chce się rzucić z budynku. Sprawdziłem
foldery z jego myślami, jednak nie znalazłem w nich nic o samobójstwie, może
nie licząc tej ogólnej paplaniny o śmierci, którą znajduję u wszystkich. 14113
gasi papierosa o betonową krawędź i zrzuca go w dół, wprost na płynącą w
przepaści ulicę.
– Tak, zawsze tak będzie – mówi w
końcu.
Nie mógł mylić się bardziej.
* * *
Człowiek\52119 nazywa Człowieka\14113
Kosem. Aż sprawdziłem jego folder danych osobowych, ponieważ byłem niemal
pewien, że dawałem mu na imię Adam. Miałem rację. Niesamowicie mnie to
zirytowało. Dlaczego C:\Ludzie nie zostaną przy swoich prawdziwych imionach?
Dlaczego tak usilnie chcą być kimś innym, skoro stworzyłem ich na moje własne
podobieństwo? Dlaczego się sobie nie podobają? Przecież tak ciężko nad nimi
pracowałem!
– Wychodzimy gdzieś? – pyta 52119,
wpatrzona w ekran telewizora, a migające obrazy odbijają się w jej jasnych
oczach. Siedzą już tak drugą godzinę na kanapie, napełniają swoje wątłe ciała
słodyczą grejpfrutowej herbaty i spoglądają na siebie co pewien czas. Wkurza
mnie to. Nie pociesza mnie nawet fakt, że definiują swoją znajomość jako
„głęboką przyjaźń”.
Kos i 52119 nie są razem i nigdy nie
będą. Dopilnuję tego, choćbym musiał usunąć każdą wolna_wola.exe z ich plików.
Dobre serce Kosa i ta podrzędna aplikacja z '92 nie pokrzyżują mi mojego
idealnego pomysłu na fabułę. Adam – młody, niespełniony artysta, który musi
dorabiać w korporacji jako informatyk, pewnego dnia pozna w kawiarni bogatą,
piękną dziewczynę, kompletne przeciwieństwo tej nieudanej 52119.
Chwila. Przecież on już kogoś takiego
zna.
> Dodaj nową myśl – „zadzwoń do Sylwii”
Myśl dodana
– Powinienem zadzwonić do Sylwii –
mówi Kos.
52119 nie rozumie. Zacieram ręce. Jej
twarz traci swój uprzedni entuzjazm, powstały przy myśli o wyjściu gdzieś razem,
i teraz staje się szarą zbitką atomów jej piegowatej skóry.
– Dlaczego teraz? – pyta, jednak Kos
już wybiera numer na klawiaturze telefonu. Wpisuję komendę do wykonania
czynności, na wypadek gdyby Adam nagle się rozmyślił.
Kos bez wahania przykłada słuchawkę do
ucha i po kilku sygnałach rozpoczyna niezobowiązującą rozmowę z Sylwią. Napawam
się chwilą, gdy otwieram folder z emocjami 52119, a jedynym plikiem, jaki tam
znajduję, jest Porzucenie. Jednak moja radość nie trwa długo, ponieważ, mimo
negatywnych i bez wątpienia dobijających emocji, dziewczyna nadal siedzi na
kanapie i czeka, aż Kos skończy rozmawiać. Tak nie powinno być. Powinna wyjść z
pokoju i smucić się w zaciszu swojej małej świadomości. Sprawdzam, czy nie
wystąpił jakiś błąd systemu, jednak wszystko jest w najlepszym porządku. Szybko
otwieram folder z jej myślami i czytam pierwsze kilka linijek.
Pokutuj za wszystkie błędy. Siedź i słuchaj,
jak twój mały wszechświat zapada się w sobie. Cierp, bo tylko na to
zasługujesz. Cierp, by zapomnieć.
Szybko zamykam folder. Takie myśli
chyba jeszcze nigdy nie wystąpiły w umyśle żadnego z C:\Ludzi. Panikuję.
Wstukuję jakąkolwiek komendę.
> Polecenie: „wyjdź do kuchni i zrób
herbatę”
Polecenie w toku
52119 wychodzi do kuchni. Nie wiem, co
się ze mną dzieje. Straciłem panowanie nad sobą i teraz w osłupieniu patrzę,
jak dziewczyna podchodzi do czajnika z zamiarem zaparzenia wody.
> Odwołaj polecenie
Polecenie odwołane
Człowiek\52119 stoi zdezorientowana, z
ręką wyciągniętą w stronę urządzenia.
– Co ja tu robię? – mówi sama do
siebie, więc szybko odpalam analogicznie wolna_wola.exe i pozwalam przez kilka
minut wyrwać się symulacji spod kontroli. Obejmuję kolana ramionami i z
przerażeniem oczekuję na najgorsze.
Jednak nic się nie dzieje. C:\Users\Stworzyciel\Wszechświat
pozostaje niezmieniony. Czyżby C:\Ludzie radzili sobie beze mnie?
* * *
– Myślisz, że on teraz na nas patrzy?
52119 zaciąga się gorzkim dymem
papierosa i wypuszcza go razem z parą. Jeszcze wczoraj mówiła, że nigdy nie
zapali. To piękne, na swój sposób. Ludzie są tak zmienni. Choć wszyscy
posiadają wolną_wolę.exe, większość z nich usprawiedliwia swoje złe uczynki
„naciskiem ze strony społeczeństwa” i „siłą wyższą”. Obwiniają mnie o swoje
niepowodzenia, zrzucają na mnie winę za wszystkie wojny i kataklizmy, które
kiedykolwiek miały miejsce. Przecież to ja ich stworzyłem, powinni być mi za to
wdzięczni... Albo
przynajmniej nie utrudniać mi prób uszczęśliwiania ich na siłę.
– Jak myślisz? – pyta ponownie Kos. 52119
odwraca do niego zmęczoną twarz.
– Co?
– Czy myślisz, że Bóg na nas teraz
patrzy?
52119 wypuszcza kota z rąk prosto w
przepaść ulicy i pozwala mu trochę polatać. To bug, ale nie mam czasu go teraz
poprawiać. Wyczekuję odpowiedzi dziewczyny.
– Musiałoby mu się bardzo nudzić – 52119
patrzy nieprzytomnie na kota obracającego się w powietrzu i ponownie wkłada
papierosa do ust.
Chcę szybko przełączyć punkt widzenia
na kogoś innego, ale na kogo? Na Papieża? Siedzi w swoim pokoju i modli się do
mnie. Na któregokolwiek z Prezydentów? Jak zwykle, zaślepieni są władzą. Nawet
Dalajlama wydaje się nudny w momencie, w którym mogę słuchać tych dwóch plików.
Jednak wiedzą już za dużo. I choć
wydają się stokrotnie bardziej otwarci na Wszechwiedzę, ich nieposłuszeństwo
nie pozwala mi na nic innego, jak tylko na usunięcie ich wolnej_woli.exe.
– Jestem samotny – odzywa się nagle
Adam. Mój palec drży na przycisku delete.
Na chwilę zapada cisza.
– Pobądźmy samotni razem – Kos patrzy
głęboko w jej oczy.
Wstrzymuję oddech.
Powinienem wcześniej to sprawdzić, teraz jest już za późno. Szybko odszukuję
jego folder „miłość” tylko po to, by zobaczyć w nim milion plików o
jednej nazwie: 52119.
> Ctrl+Z
Usilnie próbuję cofnąć ostatnią akcję,
jednak nie jestem w stanie nic zrobić.
> Polecenie: „usuń plik: wolna_wola.exe”
Odmowa dostępu
C:\Ludzie\2014\Człowiek\52119 nie odpowiada
> Zamknij skrypt
> Zamknij skrypt
> Zamknij skrypt
Error 2014. Błąd systemu.
Skrypt C:\Ludzie nie odpowiada
– Pobądźmy.
Straciłem kontrolę.
* * *
> Otwórz folder: Wszechświat
C:\Users\Stworzyciel\Wszechświat...
> Usuń
Ojej, to takie... smutne. Kolejne ciekawe opowiadanie niczym z serii "Inne spojrzenie na..." ale... czuję się przez nie nieco zdołowana i mam wrażenie, że używam za dużo wielokropków... No cóż, to tylko świadczy o jego genialności. Naprawdę, świetny pomysł. Skąd Wy je bierzecie?
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jest jakaś recepta na dobre pomysły, ale jeśli istnieje to na pewno musi być to kisiel, czekolada i jakaś Kalka pod ręką, bo to ona chyba jest jakimś źródłem inspiracji. Nie musi robić nic specjalnego, ot, po prostu jest :3 Ten tekst powstał przy okazji licznych problemów z komputerem i mojej ambicji dowiedzenia się czym właściwie jest "wiersz poleceń" w Windowsie, więc usiadłam, nauczyłam się go i... pomysł sam wpadł do głowy. Dziękuję za miłe słowa i przepraszam za usunięcie Wszechświata ;~; ~Stonka
OdpowiedzUsuńMyślę, że nikt nie będzie Ci miał tego za złe, Stonko... Jeśli tylko nie usuniesz go ponownie.
OdpowiedzUsuńDementuję plotki, jakoby kalki były niezbędnym gatunkiem, zwłaszcza w epoce ustrojstwa zwanego kserem i samodzielnością.
OdpowiedzUsuńNiemniej komentarz powstał po to, by zaakcentować proces tworzenia się wokół Twojego, Malkiemie, komentarza prawdziwego fandomu - wszystkie głosy w mojej głowie zgadzają się, że z tego będzie piękna historia. Kiedyś ją nawet napiszę.
Literacka erekcja, moje myśli dążą do ejakulacji. C'est magnifique.
OdpowiedzUsuńTen komentarz niebywale mi schlebia, ale też bardzo mnie zawstydza. Dziękuję w każdy możliwy sposób, Chatty :')
OdpowiedzUsuń