stosowany w leczeniu zmęczenia szarą rzeczywistością

Zapraszamy do współpracy autorów zainteresowanych publikacją swoich tekstów na blogu. Jednocześnie zastrzegamy sobie prawo do selekcji nadesłanych utworów oraz ich korekty i redakcji (zatwierdzonych przed premierą przez autora).
eprozac.blogspot@gmail.com

Stonka: 31 grudnia

wyzwanie: 31 grudnia

– Spójrzcie na wodę – powiedział Stary Człowiek. – Woda to czas. Nieustannie upływa, jest niezbędna do życia i, tak jak wszystkie rzeczy na świecie, kiedyś się kończy.

Dnia dwudziestego siódmego grudnia Simon Fiasco podjął ostateczną decyzję o zakończeniu swojego dotychczasowego życia. Przygotował wszystko – napisał listy pożegnalne do rodziny oraz przyjaciół, usunął konta ze stron internetowych, posprzątał mieszkanie i spłacił wszystkie długi, oddając nawet pożyczone ołówki z pierwszej klasy podstawówki. Simon Fiasco musiał zostawić świat takim, jakim był, zanim nań przybył, czyli bez jakiegokolwiek śladu po sobie. I gdy prawie się mu to udało, zostały jedynie formalności.
– Dzień dobry – powitał kulturalnie dziewczynę po drugiej stronie okienka. – Chciałbym złożyć wniosek o nieistnienie.
Blondynka nie rozumiała. Simon Fiasco wyjaśnił:
– Bo widzi pani, mnie już nie ma.
Ale pani widziała na własne oczy, że jest.
– Przepraszam, ale to niemożliwe – powiedziała. – Stoi pan tu, tuż przede mną – wskazała na niego otwartą dłonią, na jego kapelusz z szerokim rondem i płaszcz, który zupełnie nie pasował do grudniowej pogody i wieku Simona Fiasco.
– To, że pani mnie widzi, to skutek uboczny rozmowy. Gdybym z panią nie rozmawiał, nie istniałbym. A ja chcę całkowicie usunąć się ze świata. Wyrzec bycia.
– Czy rozpatrywał pan popełnienie samobójstwa? – wyrwało się blondynce, ale Simon Fiasco tylko się uśmiechnął i pokręcił głową, jakby ta sytuacja zdarzała się mu milion razy.
– O nie, ja nie muszę się zabijać, bo ja i tak już prawie nie istnieję. Jedyne, co mi pozostało, to usunąć swoje dane z… – postukał w szybkę, wskazując na komputerek na biurku pani za okienkiem. – Systemu.
– Nikt nie znika z Systemu – dziewczyna wzorowo wyrecytowała motto zakładu, jednak w głębi duszy było jej szkoda Simona Fiasco. – Nikt nie zostaje zapomniany. Jesteśmy na zawsze – zmierzyła go wzrokiem. – Czy pan chce zostać zapomniany?
– Chcę tylko zostać zapamiętany jako ktoś inny – uśmiechnął się smutno. – Inny Simon Fiasco.

Stary Człowiek nie był Bogiem. Stary Człowiek po prostu wiedział bardzo dużo rzeczy, jak to starzy ludzie mają w zwyczaju. Wiedza pojawiała się wraz z wiekiem, a Stary Człowiek był już naprawdę stary, więc wiedza o przeszłości i teraźniejszości nie była dla niego niczym niezwykłym – znał ją całą. Zagadką była dla niego jedynie przyszłość.

Simon Fiasco był jeszcze młodym człowiekiem. Miał nie więcej niż dwadzieścia siedem lat (jeśli wierzyć danym w Systemie), czuł się na jakieś czterdzieści (jeśli wierzyć jego własnym przekonaniom) i wyglądał na jakieś osiemnaście (jeśli wierzyć wszystkim kuzynkom, które kleiły się do niego podczas zjazdów rodzinnych). Łącznie miał osiemdziesiąt pięć lat. Był to dobry wiek, by przestać być sobą i zacząć być kimś innym.
– Jedyne, co mogę panu zaproponować, to zmiana imienia i nazwiska.
Było to już trzecie spotkanie z Dziewczyną z Urzędu. Podczas drugiego tylko minęli się na ulicy, na trzecie umówili się przez telefon w jakimś centrum handlowym na konsultacje prawnicze. Dziewczyna z Urzędu przyniosła ze sobą o piętnaście książek za dużo, jednak nawet w nich nie było nic o wniosku o nieistnienie. Ironicznie, po prostu taki nie istniał.
– Nie, nie chcę zmieniać nazwy. Przywiązałem się do Simona Fiasco – wyznał Simon Fiasco. – Ale moje imię mnie nie definiuje. Mogę być kim chcę, nawet nazywając się tak samo.
– Więc tylko usunięcie z Systemu spowoduje, że będzie pan mógł być kimś innym?
Mężczyzna podrapał się po podbródku i po chwili pokiwał głową. Dziewczyna z Urzędu pomyślała, że z Simona Fiasco ogromny tchórz i dziwak, bo zamiast rzeczywiście poradzić sobie z problemami, to od nich ucieka i unika odpowiedzialności. Blondynka nazwała to roboczo Fiaskiem Simona Fiasco i rozbawiłoby ją to, gdyby nie była tu służbowo.
– Wykonałem obliczenia i wyszło mi, że bardziej nie istnieję niż istnieję – wytłumaczył Simon Fiasco. – Chyba nie ma sensu zaczynać wszystkiego od początku jako ta sama osoba.
– Panie Fiasco, co pan zrobił w swoim życiu, że tak bardzo próbuje pan od niego uciec?
Mężczyzna odstawił kawę na stół i spojrzał smutno na Dziewczynę z Urzędu.
– Nie zrobiłem nic – rzekł. – Zmarnowałem cały mój czas na wpasowanie się w szablon przyzwoitości. Ale teraz nadal nie jestem tym, kim chciałem być. Jestem bezwartościowy – odwrócił wzrok. – Myślałem, że stać mnie na więcej.

– Ile masz lat, Stary Człowieku?
– Jak się nazywasz, Stary Człowieku?
– Skąd pochodzisz, Stary Człowieku?
Stary Człowiek uśmiechnął się łagodnie.
– Jestem tak stary, że pamiętają mnie jedynie góry. Wiatr tańczący w trawach śpiewa moje imię. Ma ojczyzna jest wśród chmur i tam też powrócę, gdy czas mój dobiegnie końca. Ale nie bójcie się. Na wszystkich przychodzi w końcu czas. Przychodzi powolnie i tylko ludziom pełnym bierności wydaje się, że za nimi biegnie.

– Masz jeszcze czas, Simonie, jesteś młody, pełen możliwości. Możesz osiągnąć wszystko, nikt od ciebie jeszcze niczego nie wymaga. To ty rozdajesz karty.
Simon Fiasco uśmiechnął się krzywo i pokiwał głową. Wiedział, że to kłamstwo. Piękna bajka opowiadana nastolatkom bez planu na przyszłość, bo jeśli pożyją wystarczająco długo, to staną się kopalnią złota. Państwo boi się samobójstw. Samobójstwa zadają pytanie: „Kto teraz zapłaci podatki?”, a nikt nie lubi na to pytanie odpowiadać.
– I przestań się wreszcie smucić, jest Sylwester! – wykrzyknął rozmówca, chyba jakiś przyjaciel z liceum, wrzucając Simona Fiasco w tłum bawiących się przy barze ludzi.
Traf chciał, że Dziewczyna z Urzędu też tam była, ze swoim nieodłącznym kodeksem prawa administracyjnego i laptopem. Pomachała do niego, a on uśmiechnął się na jej widok.
– Zawsze w pracy? – zagaił Simon Fiasco, przysiadając się.
– Lubię to, co robię – odpowiedziała radośnie, ignorując krytyczne spojrzenia wszystkich imprezowiczów, według których upijanie się do granic możliwości na każdej imprezie jest wyznacznikiem dobrego smaku, więc przyniesienie komputera równa się z ujmą na towarzyskim honorze. – A ty czym się zajmujesz? Jakieś hobby? Praca?
– Piszę książki – Simon Fiasco zawiesił głos, bo to zabrzmiało tak, jakby kiedyś coś wydał. – Dla samego siebie – dodał po chwili. – W sumie to bardziej takie instrukcje, jak wyjść na człowieka, którym chciałbym być – mężczyzna wzruszył ramionami. – Kimś starszym, z większym doświadczeniem i wiedzą. Kimś, kogo wszyscy darzą szacunkiem, kogo są ciekawi i bez kogo świat nie może się obejść. Człowiekiem, po którym ludzie naprawdę będą płakać – Simon Fiasco westchnął żałośnie, odwracając się do Dziewczyny z Urzędu. – Wszyscy wolą postaci fikcyjne, a nie rzeczywistych ludzi. Sam chciałbym być jednym ze swoich bohaterów.
Dziewczyna z Urzędu pokręciła głową, uśmiechając się.
– Ja jednak nadal wolę Simona Fiasco.

Stary Człowiek umarł.
Tylko dzięki jego śmierci Simon Fiasco mógł zacząć żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS | x x.