wyzwanie: w poszukiwaniu straconego czasu
Czasy zamieszkujące naszą duszę sprawują nad nią
władzę według ściśle określonej kolejności: czekają cierpliwie w kolejce na
swoją chwilę, ogarniają nas i dają to, co mają najlepsze. A później
odchodzą cicho, robiąc miejsce następnemu Czasowi, aby życie mogło toczyć się
niejednostajnie.
W sercu pewnej Dziewczyny zgromadził się wiec
wszystkich Czasów. Ostatnio sprawy w ich społeczności
toczyły się aż za dobrze; wszystko się udawało, a negatywne Czasy zostały
wyparte z kolejki. Tłumnie przybyły więc do serca Czas Radości, Smutku,
Nadziei, Potęgi, Zamyślenia, Dobroczynności, Snu i nieskończenie wiele innych
Czasów. To wyjątkowe wydarzenie nie mogło jednak odbyć się bez jednego Czasu:
Straconego. Zawsze pojawiał się na zebraniach i czynnie brał w nich udział,
pomagając ustalić kolejkę występowania Czasów w życiu Dziewczyny.
Tego dnia jednak Czas Stracony nie pojawił się na
zbiórce.
Z początku nikt się tym nie przejął; wszyscy byli co najmniej pewni, że jedynym
problemem w jego przypadku może być lekkie spóźnienie. Mijały jednak minuty,
godziny, a nawet dni, a Czas Stracony nie pojawił się wśród nich. Bez niego
obrady nie miały sensu, wszystkie Czasy przeraziły się więc nie na żarty i
zarządziły poszukiwania. Przeszukiwały każdy kąt duszy Dziewczyny: od ciepłego
serca, przez lasy strzelistych uczuć, pola pasji i stada wspomnień, aż po
bibliotekę cech. Nigdzie jednak nie odnaleziono zaginionego Czasu Straconego.
Wśród Czasów
podnosiły się głosy wzburzenia i niepokoju. Co się stało? Dlaczego nikt
wcześniej nie zauważył nieobecności Czasu Straconego? Czy ma to jakiś związek z
pominięciem w rozkładzie czasu Czasów negatywnych?
– Na pewno uciekł, ot co – odezwał się Czas Naburmuszenia,
okropnie obrażony, że od dawna nie zawładnął duszą Dziewczyny.
– A ja myślę, że coś mu się stało… – wyjąkał nieśmiało
Czas Troski.
– Może ktoś go uprowadził? – podsunął pomysł Czas
Niepokoju, który ostatnio występował wiele razy w kolejce.
Nikt nie potrafił odpowiedzieć na stawiane pytania,
jednak podejrzeń przybywało. Czasy zaczynały oskarżać się nawzajem o sprawienie
Czasowi Straconemu jakiejś niewyobrażalnej przykrości lub wręcz uprowadzenie
go. Ostateczne słowa padły w stronę Czasu Miłości, który od
niedawna niepodzielnie królował w sercu.
– To ty! – wykrzyknął Czas Złości.
– On? Nie, nie dałby rady dokonać takiej zbrodni! –
zaprzeczył Czas Pogardy.
Czas Miłości wspiął się na szczyt serca, aby każdy
Czas mógł go doskonale usłyszeć. Miał do przekazania coś bardzo
ważnego.
– Drogie Czasy! – rozpoczął przemowę. – Proszę, nie
oskarżajcie się o nic. Nikt nie uprowadził Czasu Straconego. On sam też by nas
nie opuścił. Myślę, że po prostu zniknął wbrew swojej woli. To właśnie dlatego
ostatnio tylko dobre Czasy miały panowanie, a złe zostały odsunięte. Wiem już,
co się stało.
– Powiedz nam, powiedz! – krzyknęły Czasy w jego
stronę. – Nikt od bardzo dawna nie widział Czasu Straconego!
– A widzieliście Czas Życia? – zapytał Czas Miłości.
Czasy spojrzały po sobie i zrozumiały.
###
Recenzja
Droga Tasiu,
po pierwsze, chcemy zaznaczyć, że
TAK SIĘ NIE ROBI, ŻEBY KAŻDA INTERPRETACJA TEKSTU BOLAŁA (no dobrze, może nie
każda, ale dwie z trzech, które pojawiły się wśród ekipy), ale w zasadzie za to
ten Twój tekst m.in. polubiliśmy, więc wybaczymy. Może. Kiedyś. Jeszcze nie
zdecydowaliśmy. Tak całkiem na poważnie, pomysł, który wykorzystałaś do
konstrukcji historii bardzo przypadł nam do gustu. Przypomina nieco animację,
którą do niedawna wyświetlano w kinach – „W głowie się nie mieści”, ale Twój sposób
uosobienia danych emocji i stanów wydaje się nam być… cóż, głębszy. Nie wiem,
jak to lepiej określić.
*Kruk zabiera pióro Piratowi,
która jak zwykle słodzi dodatkowo watę cukrową*
Tasiu, tekst jest bardzo fajny.
Skoro nasze recenzje nigdy nie są obiektywne (a co tam zasady!) to powiem Ci, że
osobiście uwielbiam historie takie, jak ta - o świecie, który mimo że nie jest
uosobiony, uosabiamy. Nieczęsto zdarza się nam czytać tak trafny opis rzeczy
wytłumaczonych prosto, ale zawile. Operujesz nieskomplikowanym językiem, który
bawi, ale jednocześnie uczy, że rzeczy powiedziane prosto z mostu, okolone
ciekawymi środkami (nad którymi na wciąż rozpływa się Pirat) najczęściej są
najlepszym pomysłem. Reasumując, opowiadanie jest słodkie w swojej prostocie i
jednocześnie daje multum interpretacji (moja i Malkiema są zupełnie ze sobą
sprzeczne). Twoje lekkie pióro aż prosi się o częstsze wykorzystywanie i my –
e-Prozac – nie damy Ci spokoju, póki nie oddasz w nasze chciwe rączki kolejnych
swoich prac (co z tego, że mamy kilka na składzie, potrzebujemy więcej).
Gratulujemy i przesyłamy cukrowe
całusy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz