wyzwanie: nieskończoność
Bycie dzieckiem może być spoko. Cokolwiek spoko tak właściwie oznacza, bo, choć słyszę to słowo bardzo często, nigdy nie byłem do końca pewien, jaki sens kryć może pięć literek skleconych we względnie przypadkowej kolejności. Wszyscy rozumieją to jako określenie czegoś fajnego, klawego i cool, co moim zdaniem ze spoko nie może mieć za wiele wspólnego, ale technicznie uznajmy, że tak to naprawdę wygląda, bo dopiero wtedy mogę powiedzieć, że bycie dzieckiem bywa spoko.
– Mędrek, kolacja!
Żeby było jasne – wcale nie mam na imię
Mędrek. Jestem Jędrek, ale mój tata twierdzi, że wiecznie tylko się mądrzę,
chociaż mam dopiero pięć lat. Może być w tym trochę prawdy, w końcu nie każdy
wdaje się z rodzicami w dyskusje jeszcze przed pójściem do tzw. szkoły. Swoją
drogą – szkoła. Co to w ogóle za słowo? Brzmi, jak połączenie szkła
i koła, co wcale nie może być połączeniem dobrym, a już na pewno nie wtedy, gdy
to nazwa miejsca, w którym my, dzieci, spędzamy mnóstwo czasu każdego dnia.
Oprócz soboty i niedzieli.
– Co robiłeś dzisiaj w przedszkolu?
Zaprzyjaźniłeś się z kimś?
Mama nakłada mi grzanki z patelni, zadając
to regularne pytanie.
– Nie – odpowiadam wesoło. – Ale
pokłóciłem się z panią.
– Znowu? – pyta tata, choć wcale nie jest
zdziwiony, bo nawet odrobinę nie wychyla się zza czytanej właśnie gazety. – O
co tym razem?
– O skończoność.
– Skończoność czego?
– Skończoność nieskończoności.
– Nieskończoność nie ma końca.
– Taka normalna nie – zgadzam się. – Ale
są takie, które mają. Na przykład kiedy ludzie mówią, że coś ciągnie się w
nieskończoność, ale tak naprawdę coś takiego zawsze ma koniec.
Ojciec dopiero teraz odkłada gazetę i
przybiera taki wyraz twarzy, że już wiem, że pożałuję zaczęcia dyskusji.
– To tylko wyrażenie, synu. Każda
prawdziwa nieskończoność nie ma końca. Koniec w nieskończoności oznaczałby jej
ograniczenie, co nieuchronnie prowadzi do przekształcenia jej w skończoność.
Nieskończony jest czas, w którym istnieje wszechświat, nieskończone są
chamowatość i głupota ludzi, a wiesz, synu, dlaczego są nieskończone? Bo nigdy
się nie skończą i nigdy nie zmienią. Są rzeczy stałe na tym świecie, które
przetrwają nawet sam świat. Bo ani on, ani ludzie, nieskończeni nie są. Więc
nie mędrkuj, Mędrek, skoro nie wiesz, o czym mówisz.
Tak jak się spodziewałem, natychmiast
czuję, jak się rumienię. Spuszczam wzrok i wbijam go w talerz. Tata znowu
rozkłada gazetę.
– Może czasem byś się powstrzymał, zanim
sprawisz, że nasze dziecko poczuje się jak na egzaminie? I odłóż natychmiast tę
gazetę. Jemy kolację.
Słowa mamy są ciche, ale widać, że dotarły
do taty, bo zza kolorowej tabeli z wynikami meczów wyłania się jego czerwona
twarz.
No dobrze.
Są momenty, w których bycie dzieckiem
zdecydowanie może być spoko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz