stosowany w leczeniu zmęczenia szarą rzeczywistością

Zapraszamy do współpracy autorów zainteresowanych publikacją swoich tekstów na blogu. Jednocześnie zastrzegamy sobie prawo do selekcji nadesłanych utworów oraz ich korekty i redakcji (zatwierdzonych przed premierą przez autora).
eprozac.blogspot@gmail.com

Pirat: Mędrek

wyzwanie: nieskończoność

Bycie dzieckiem może być spoko. Cokolwiek spoko tak właściwie oznacza, bo, choć słyszę to słowo bardzo często, nigdy nie byłem do końca pewien, jaki sens kryć może pięć literek skleconych we względnie przypadkowej kolejności. Wszyscy rozumieją to jako określenie czegoś fajnegoklawego i cool, co moim zdaniem ze spoko nie może mieć za wiele wspólnego, ale technicznie uznajmy, że tak to naprawdę wygląda, bo dopiero wtedy mogę powiedzieć, że bycie dzieckiem bywa spoko.
– Mędrek, kolacja!
Żeby było jasne – wcale nie mam na imię Mędrek. Jestem Jędrek, ale mój tata twierdzi, że wiecznie tylko się mądrzę, chociaż mam dopiero pięć lat. Może być w tym trochę prawdy, w końcu nie każdy wdaje się z rodzicami w dyskusje jeszcze przed pójściem do tzw. szkoły. Swoją drogą – szkołaCo to w ogóle za słowo? Brzmi, jak połączenie szkła i koła, co wcale nie może być połączeniem dobrym, a już na pewno nie wtedy, gdy to nazwa miejsca, w którym my, dzieci, spędzamy mnóstwo czasu każdego dnia. Oprócz soboty i niedzieli.
– Co robiłeś dzisiaj w przedszkolu? Zaprzyjaźniłeś się z kimś?
Mama nakłada mi grzanki z patelni, zadając to regularne pytanie.
– Nie – odpowiadam wesoło. – Ale pokłóciłem się z panią.
– Znowu? – pyta tata, choć wcale nie jest zdziwiony, bo nawet odrobinę nie wychyla się zza czytanej właśnie gazety. – O co tym razem?
– O skończoność.
– Skończoność czego?
– Skończoność nieskończoności.
– Nieskończoność nie ma końca.
– Taka normalna nie – zgadzam się. – Ale są takie, które mają. Na przykład kiedy ludzie mówią, że coś ciągnie się w nieskończoność, ale tak naprawdę coś takiego zawsze ma koniec.
Ojciec dopiero teraz odkłada gazetę i przybiera taki wyraz twarzy, że już wiem, że pożałuję zaczęcia dyskusji.
– To tylko wyrażenie, synu. Każda prawdziwa nieskończoność nie ma końca. Koniec w nieskończoności oznaczałby jej ograniczenie, co nieuchronnie prowadzi do przekształcenia jej w skończoność. Nieskończony jest czas, w którym istnieje wszechświat, nieskończone są chamowatość i głupota ludzi, a wiesz, synu, dlaczego są nieskończone? Bo nigdy się nie skończą i nigdy nie zmienią. Są rzeczy stałe na tym świecie, które przetrwają nawet sam świat. Bo ani on, ani ludzie, nieskończeni nie są. Więc nie mędrkuj, Mędrek, skoro nie wiesz, o czym mówisz.
Tak jak się spodziewałem, natychmiast czuję, jak się rumienię. Spuszczam wzrok i wbijam go w talerz. Tata znowu rozkłada gazetę.
– Może czasem byś się powstrzymał, zanim sprawisz, że nasze dziecko poczuje się jak na egzaminie? I odłóż natychmiast tę gazetę. Jemy kolację.
Słowa mamy są ciche, ale widać, że dotarły do taty, bo zza kolorowej tabeli z wynikami meczów wyłania się jego czerwona twarz.
No dobrze.
Są momenty, w których bycie dzieckiem zdecydowanie może być spoko.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS | x x.