stosowany w leczeniu zmęczenia szarą rzeczywistością

Zapraszamy do współpracy autorów zainteresowanych publikacją swoich tekstów na blogu. Jednocześnie zastrzegamy sobie prawo do selekcji nadesłanych utworów oraz ich korekty i redakcji (zatwierdzonych przed premierą przez autora).
eprozac.blogspot@gmail.com

Goście: Ninja #1

wyzwanie: „efekt różowego słonia myśl, która nie ma swego końca”

Odgłosy wydawane przez urządzenia monitorujące funkcje życiowe umilkły na niecałe dwie sekundy. Uniosłam powieki, nieprzytomnie rozglądając się po szpitalnej sali. Pyknięcie, które usłyszałam w tym samym momencie, trochę mnie zaniepokoiło. Rozlegało się raz do roku, zawsze tego samego dnia, osiemnastego grudnia.
– Och, czyżbym się spóźnił? – znajoma sylwetka zamajaczyła w nogach łóżka. Uśmiechnęłam się blado. – Przepraszam cię bardzo, moja droga. Wiesz przecież, ile mam pracy. Codziennie ktoś ma urodziny, co kilka sekund w dodatku. Nawet nie mam chwili, by odpocząć!
Zaśmiałam się pod nosem, widząc emocje bijące z twarzy mojego przyjaciela. Zawsze narzekał na ilość swoich obowiązków, jednak prawie się na mnie obraził, gdy zaproponowałam mu znalezienie innego zajęcia.
– Właściwie... po co przyszedłeś? Jeszcze nie nadszedł twój czas. – Wstrzymałam oddech, widząc, jak mój gość poważnieje.
– Mój czas nie nadszedł, masz rację. Nadszedł czas na ciebie.
Zamarłam, starając się przyswoić sobie tę informację. Minęła dłuższa chwila, nim rozluźniłam się, pogodzona ze swym losem. Cóż... Od dawna towarzyszyła mi świadomość, iż w każdej chwili mogę odejść. Mój przyjaciel dobrze o tym wiedział. Niekiedy żartował, że pewnego dnia skończy moją myśl, która nie ma swego końca.
Był przy mnie od zawsze. Wycierał moje dziecięce łzy, gdy płakałam, bo nie dostałam jednorożca na piąte urodziny. Uspokajał mnie, gdy jako nastolatka denerwowałam się na rodziców z powodu „słabych” prezentów. Pocieszał, kiedy w moje dwudzieste piąte urodziny zostawił mnie mój chłopak. Osiemnastego grudnia  zawsze był przez kilkadziesiąt sekund tylko mój. I za każdym razem zapalał jedną bladoniebieską świeczkę, która przez chwilę unosiła się w powietrzu, po czym znikała z cichym pyknięciem.
– Pamiętasz, jak mówiłem, że kiedyś dokończę twoją myśl...? – uśmiechnął się melancholijnie.
Nagle wszystko wydało mi się okropnie nierealne. Różowy słoń stojący przy szpitalnym łóżku, siedemdziesiąt trzy świeczki, które krążyły wokół jego postaci... Byłam zmęczona. Bardzo zmęczona. Ledwie widocznie skinęłam głową i pozwoliłam opaść ciężkim powiekom. Sen dobrze mi zrobi.
Przeciągły pisk wypełnił niewielką salę. Różowy słoń westchnął ze smutkiem, po czym jednym dmuchnięciem zgasił wszystkie świeczki.

###
Recenzja

Ninjo!
Z rzeczy oczywistych - dziękujemy Ci za podjęcie wyzwania i podzielenie się z nami efektami swojej pracy. Z rzeczy jeszcze bardziej oczywistych - tekst nam się spodobał, w przeciwnym razie nie publikowalibyśmy go na blogu! Choć jest krótki (krótszy nawet od miniaturek Kalki), to jego jakość broni go przed fanami potoczystych opowiadań liczących sobie kilkanaście lub kilkadziesiąt stron. Zdaniem Malkiema ta skrótowość może powodować trudności w procesie identyfikacji czy budowaniu sympatii do bohatera, jednak w tej fabule nie jest to chyba najistotniejsze. Zarysowałaś nam bowiem ciekawą scenkę prowokującą do refleksji. Zakończenie jest jednocześnie otwarte (było się czego bać?) i zamknięte (co podkreśla zapadająca w ostatnim zdaniu ciemność). Twój styl jest swobodny, język pozostaje na wysokim poziomie - jako korekta nie mieliśmy właściwie żadnej pracy (ot, jakieś drobne powtórzenie).
Cóż dodać? Pisz dalej, droga Ninjo! Powodzenia (;

17 komentarzy:

  1. Zrobiło się... śmiertelnie poważnie. Nawet różowy słoń trąci egzystencjalizmem.
    A swoją drogą - co to za gościnny ciąg? Co się dzieje z kolejką? I z Kalką?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaluś się spisuje ze wszystkim, jak zawsze, nawet kiedy eProzac się bije ze sobą o przetrwanie. Prosimy o cierpliwość, może coś wywalczymy. ;_;

    OdpowiedzUsuń
  3. Kalka już raczej o nic walczyć nie powinna, nie sądzicie? W każdym razie nie w tej sytuacji. Dośku, możemy, ale zadzwońże do mnie, gdyż nie posiadam numerów na polskiej karcie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem we wszystkim cała za Kalką, panie Borysie kochany. Sytuacja się zrobiła bardzo dziwna i zła, żeby brzydko nie powiedzieć, ale mam nadzieję, że coś z tego zostanie. Raczej nie w całości, ale może chociaż część... :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba poruszamy różne kwestie, szanowny Piracie, niemniej cenię sobie Twoje poparcie. Napięcia w ekipie raczej nie będę komentował, bo zapewne nie wiem o nim wszystkiego, a moja teoria nie ma sensu się bronić, gdy w dyskusji nie uczestniczą wszyscy zainteresowani ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale ja uczestnicze :D Z reszta tu się rzadko ktoś udziela z ekipy poza Piratem. Kiedyś malkiem częściej zagladał.

    OdpowiedzUsuń
  7. To tzw. konsekwencja w podjętym działaniu, Dosiu, i szacunek dla cudzej pracy, jak zgaduję. A to, co teraz prezentujemy, to z definicji znany nam dobrze "spam".

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słońce spam jest jak się a) autor oburza b) treści są bez sęnsu. My tu robimy "komunikacje wszelkimi dostępnymi srodkami.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lepiej zorganizujmy tego różowego słonia. Kalkokulce będzie miło, w końcu lubi, kiedy ludzie są dla siebie dobrzy, nie? ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. Choć w zasadzie ten różowy słoń zdmuchnął świeczki. Nie, Dośku, my musimy zorganizować coś o mniej pesymistycznej wymowie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak to kończy? Przyznam, że większości tekstów nie czytam - ale to niesprawiedliwe, że nie będzie więcej Płomykowej autorki! Co się dzieje? To oficjalna decyzja? Wrzucicie komiks? I co z resztą grupy? Ktoś tu coś robi? :C

    OdpowiedzUsuń
  12. Pamiętam, że moja przyjaciółka miała kiedyś pwielkiego pluszowego różowego słonia. Cały czas miałam go przed oczami, gdy czytałam tę miniaturkę. :D
    Co do samego tekstu, jest naprawdę dobry. I chyba rzeczywiście skrótowość mu nie pprzeszkadza, tu raczej nie chodziło o zbudowanie relacji na linii czytelnik-bohater, a o wybrany moment, pewną myśl, wizję i ubranie jej w słowa. I pod tym względem, to naprawdę jest świetne. Na pewno warte uwagi, przyjemnie się to czytało. Mnie osobiście tekst zaciekawił. ; )

    OdpowiedzUsuń
  13. Bez Kalki chyba jednak nie a komiks będzie pewnie gdzieś indziej. Na oficjalną decyzje raczej nie ma co liczyć bo w końcu wszyscy musieli by sie wypowiedzieć a z tym jest problem z tego co wiem :C

    OdpowiedzUsuń
  14. Będziemy próbowali coś ratować w najbliższym czasie, kamraty moje kochane. Zobaczymy, czy coś wyjdzie ;__;

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak planujemy - jak się wszyscy częściowo uporamy z edukacyją, to się bierzemy za reanimację. Jak się uda. No i przepraszam, żem zniknął, obiecuję poprawę, panno Dosiu.

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja sie przecież nie gniewam!! Tylko trudno zrozumieć czasem jak przy czterech osobach (a przynajmniej w teorii) jest za dużo pracy bo w końcu wystarczyło by sie podzielić normalnie i wszystko się da, no nie? A wam życze z całego serca rekatywacji i żeby blog zachowął poziom nawet bez Kalkula <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja tam nie wiem, pani Dosiu, co to by był za eProzacowy statek bez Kapitana. Trudno i smutno bardzo to sobie wyobrazić.

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WS | x x.