stosowany w leczeniu zmęczenia szarą rzeczywistością

Zapraszamy do współpracy autorów zainteresowanych publikacją swoich tekstów na blogu. Jednocześnie zastrzegamy sobie prawo do selekcji nadesłanych utworów oraz ich korekty i redakcji (zatwierdzonych przed premierą przez autora).
eprozac.blogspot@gmail.com

Goście: Adipose #1

wyzwanie: piórko, polityka uległości, podomka

Wczoraj zostałam zamordowana. No może nie do końca. Tak w połowie. Rzecz w tym, że mnie zabito, a ja wciąż myślę. Ktoś chciał przerwać moje marne, dwudziestoletnie życie, ale coś poszło nie tak i wciąż jestem świadoma.
Kiedy zapukał do drzwi mojej komnaty nie spodziewałam się nieprzyjaznych gości. Nie mogli niczego na mnie znaleźć, nie po dniu. Poza tym, osoba, która chce pomścić władcę nie pukałaby do drzwi. Wtedy byłam tego pewna. Teraz wiem, jak bardzo się myliłam. 
Podeszłam do drzwi naprędce narzucając na ramiona podomkę. Wzięłam głęboki oddech. Zachowuj się naturalnie. Wczoraj nie zamordowałaś swojego ojca. Jesteś zwykłą księżniczką, która teraz musi nosić żałobę po tej wiecznie pijanej świni i wcale nie chcesz objąć władzy nad tym królestwem. Powtarzałam to w myślach jak mantrę.
Uchyliłam drzwi, a moim oczom ukazała się służąca. No tak, przecież ktoś musiał mnie przygotować na śniadanie. Nie mogłam wyjść w samej podomce. W sumie pewnie bym to zrobiła, ale postanowiłam zlitować się nad matką, która najchętniej spaliłaby mnie razem z ojcem. Z dumą mogę pochwalić się drugim miejscem na liście najgorszych osób w całym wszechświecie, której autorką jest królowa. Nie byłam tym nigdy załamana, bo oprócz mnie i ojca znajdowało się tam jeszcze co najmniej dziewięćdziesiąt dziewięć procent istot żywych, wliczając rośliny. Ale mimo wszystko nigdy nie była złą królową.
Siedziałam przed moim lustrem i w ciszy patrzyłam jak służąca upina moje czarne jak smoła włosy. Nikt się nie odezwał, ale można to uznać za urok żałoby. Każdy boi się wejść z tobą w jakąkolwiek interakcję, bo może powiedzieć lub zrobić coś nie na miejscu. Mnie to odpowiadało. Zawsze lubiłam ciszę.
Dopiero błysk noża sprawił, że w mojej pustej głowie zaświeciła się czerwona lampka. Moja służąca nigdy nie była cicho. Nie ważne co by się nie działo ona zawsze gadała. Czasami miałam ochotę wybić jej zęby, aby w końcu się zamknęła. A wczoraj była cicho. Dobrowolnie. Chyba z jej szczęką było wszystko w porządku. Co jak co, ale w całym królestwie byłam jedyną osobą zdolną do przemocy, pomijając mojego martwego ojca.
Odwróciłam się do niej, a wtedy ona zatopiła nóż w mojej klatce piersiowej i przekręciła go. Potem uciekła. Nawet nie pofatygowała się aby zabrać broń. Uśmiechnęłam się delikatnie, na widok ostrza.

* * *
Przedwczoraj zamordowano króla. On nie żyje, jestem tego pewna. No prawie pewna. Rzecz w tym, że w tych czasach nie można być pewnym niczego w stu procentach. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Spalili go, więc może nie wróci. Setki jego zwolenników wytropiły mordercę, a ten oczywiście nie mógł skończyć dobrze. Znaleźli broń, która pozbawiła życia ich ukochanego władcę. Byłam jedyną osobą, która mogła ją poznać.
Dlaczego?
To oczywiste.
Dokładnie tym nożem przedwczoraj przebiłam klatkę piersiową mojego ojca, wsłuchując się w jego ciche łkanie i piękne błaganie o litość. Nie zlitowałam się. Jeśli ktoś chce kontrolować poddanych,  niech robi to pokazując jakikolwiek autorytet, a nie ucieka się do hipnozy i krwawych obietnic. Kiedy władca jest dobry, ludzie go uwielbiają. Kiedy władca jest wiecznie pijany, no powiedzmy, można z tym wytrzymać. Kiedy grozi poddanym, można przymknąć oko. Kiedy te groźby zaczynają być spełniane, zaczyna się dziać źle. Kiedy zaczyna grozić własnej żonie i córce śmiercią całej rodziny, dopiero wtedy można pojąć jaki idiota rządzi całym królestwem. Musiał zginąć. Przecież obiecał mi, że będę patrzeć na śmierć całej mojej rodziny.
To oczywiste.

* * *
– Jeśli nie będziesz posłuszna twoja rodzinka za to zapłaci – powiedział i zaczął się śmiać, a zgromadzeni mu zawtórowali. Otworzył kolejną butelkę czystej i wziął długi łyk. – Ten oto pan chce twojej ręki, a ty nie masz nic do gadania. – Płyn ściekający z jego ust powoli zaczynał spływać po czerwonej koszuli.
– Co zrobisz z moją rodziną? – zapytałam.
– Wymorduję! – krzyknął, a jego pijana kompania zaczęła klaskać, kiedy jego głos po raz kolejny zahuczał w pomieszczeniu. – Będziesz patrzyła jak cierpią i krwawią!
– Od kogo zaczniesz? – spoglądam na niego z obrzydzeniem. Nie wiem ile już wypił, ale wiem, że jeszcze trochę i straci przytomność.
– A kogo sobie życzysz panienko? – dostał pijackiej czkawki, ale jakoś się tym nie przejął. – Wybierz sobie kto będzie cierpiał pierwszy?
– Mój ojciec – powiedziałam bez wahania.
– To zamorduję ojca!
– Mam nadzieję – wyszeptałam, ale on już mnie zignorował i zaczął krzyczeć do drugiego pijaka coś o uciekającej sprzed ołtarza żonce, która jutro straci całą rodzinę.
Co za idiota.

* * *
Rok temu został odnaleziony mój brat. A właściwie jego górna połowa. Ludzie twierdzili, że poszedł zabić smoka, który w rzeczywistości nigdy nie istniał. To była wymówka. Mój ojciec, kiedy się nudził, lubił przepoławiać ludzi. Szczególnie kiedy tamci mu się narazili.

* * *
Rok i jeden dzień temu mój brat postanowił nie przyjść na ceremonię ofiarowania, podczas której ludzie przez siedem godzin musieli ogłaszać publicznie swoją miłość do króla i oddawać mu wszystko co mają. Jak dali za mało nigdy nie wracali do domu. Nieobecność księcia od razu rzuciła się w oczy poddanym, którzy uwielbiali następcę tronu. Król wyjaśnił im, że  nasze królestwo jest terroryzowane przez bestię, a jego dzielny syn postanowił nas chronić.

* * *
– Znów ci nie wyszło?
– Nie.
– Jesteś idiotą.
– Ty również.
Siedziałam naprzeciw brata podrzucając sobie piłkę. Znałam jego plany od dłuższego czasu, ale szczerze, nigdy mnie nie obchodziły. Kochałam wygodę, nie chciałam ryzykować. Nie zamierzałam stracić pozycji przez głupie wymysły brata. Jego ciągłe sprzeciwy tylko pogarszały sytuację w jakiej się znajdował. Chciał zamordować ojca? Nikt mu nie bronił. Przecież mógł to zrobić już setki razy. Był za słaby i dlatego zawsze przegrywał.
Spojrzał na mnie. Myślał, że jeżeli zacznie płakać to zlituję się nad nim i zrobię to za niego? Sam wybrał taką ścieżkę. Mi było dobrze na tej, którą sama wyznaczyłam.

* * *
Trzy lata temu byłam bierna.
Szczerze nie obchodzili mnie ludzie, którzy ginęli z głodu lub wycieńczenia. Miałam wszystko czego pragnęłam. Wszystko oprócz Piórka, którego brak przestałam odczuwać dopiero po dwóch latach żałoby. Zorientowałam się, że nie przystoi mi biegać razem z nim po mieście i próbować zamordować piekarza za to, że nie zrobił tego dnia maślanych bułeczek, które uwielbiałam. Tego roku król zyskał szczerych zwolenników. Ludzie zaczęli powtarzać, że zawdzięczają mu wszystko, że gdyby nie on byliby martwi.
Po części to prawda. Gdyby on nie zlitował się nad nimi pewnie by nie żyli, ale to nie sprawia, że mają mu za co dziękować.
Chyba, że aż tak chcieli się pozbyć swoich rodzin.

* * *
Cztery lata temu myśli o zemście stawały się realniejsze.
Nie dość, że rok żałoby po przyjacielu nic nie dał, to król postanowił zmienić sposób rządzenia. Nazywał to polityką uległości. Uległość definiuje się jako „podporządkowanie bez oporów”. Początki na pewno takie nie były. Lud poszedł za nim dopiero, gdy przez nową ideę wymordowano siedemdziesiąt pięć procent mieszkańców całego królestwa w niecały rok. Ci którzy przetrwali po prostu byli wystraszeni i stali się potulni.

* * *
– Gdzie się wybierasz? – usłyszałam głos, który sprawił, że zastygłam.
– Idę na spacer.
– Do lasu? – moje buty w tamtym momencie wydawały się jedyną piękną rzeczą, więc robiłam wszystko, aby nie spuścić ich z oczu. – Ostatnio ktoś morduje nam zwierzynę i oddaje biednym. Masz z tym coś wspólnego?
To pytanie było retoryczne. Wiedział, że ja i Piórko uciekamy co sobotę. Oczywiście, że wiedział. Tak straciłam jedynego przyjaciela.
– Nie możesz mi go zabrać! – krzyczałam, ale król zignorował moje jęki. Po raz pierwszy poczułam do niego nienawiść, która niejednokrotnie kierowała moim bratem. Chciałam się zemścić. Jednak myśl o zamordowaniu ojca mnie przerastała. Nie chciałam zostać uznana za psychopatkę.

* * *
Sześć lat temu zrozumiałam jak wspaniale jest mieć towarzysza.
Nie wierzyłam w nic takiego jak przyjaźń, ale to się zmieniło. Razem z Piórkiem byliśmy w lesie. Nigdy jakoś szczególnie się nim nie przejmowałam. Czasami po prostu było interesująco i dość niebezpiecznie. Tym razem jednak okazał się niezastąpiony.
Tego dnia gonił nas dzik. Był ogromny, a ja jako księżniczka nie byłam wysportowana. Nie potrzebowałam tego. Po kilkunastu metrach ucieczki bestia nas dogoniła.
 I wtedy on mnie obronił. Razem zabiliśmy dzika i od tamtej pory pokochałam polowania. Oczywiście księżniczce nie przystoi i te sprawy, ale mimo wszystko ja i Piórko co tydzień, przez okrągły rok wymykaliśmy się do lasu.

* * *
– Mogę ci zaufać? – zapytał mnie, a ja przyłożyłam palec do ust. Miałam trzynaście lat, ale wiedziałam, że jeśli ktokolwiek powierzy mi jakikolwiek sekret to zabiorę go ze sobą do grobu. – Nienawidzę go.
Byłam zszokowana.
– Kogo? – wyszeptałam, wciąż nie zabierając palca. Mój brat kochał wszystkich, a oni odpłacali mu tym samym. Do tamtego dnia nie wiedziałam, że w jego słowniku w ogóle istnieje wyraz taki jak „nienawiść”.
– Ojca.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Jak mój brat mógł nienawidzić mężczyznę szanowanego przez każdego bywalca pobliskich karczm? Podobno właśnie przez to ludzie go kochali. Potrafił dużo wypić i jeszcze pomachać podwładnym, a dopiero po pięciu minutach stracić przytomność. Co jak co, ale taki człowiek zasłużył na coś więcej niż nienawiść.
– Czemu?
– Kiedyś go zabiję.
– Czemu?
Przemilczał to pytanie, ale jakiś czas potem zrozumiałam co nim kierowało. Mój ojciec był złym władcą. Mój brat chciał dobra ludzi. Kiedy zły i dobry się spotykają, jeden z nich musi polec.
– Obiecasz mi coś? - odparł podchodząc do drzwi. Odwrócił się i uśmiechnął delikatnie.
– Co?
– Zabij go, jeśli ja nie przeżyję.
Wyszedł zamykając drzwi.
– Przeżyjesz – wyszeptałam i położyłam się spać.

* * *
Osiem lat temu od mojego ojca dostałam ostrze, które było najlepszym nożem jaki kiedykolwiek wykuto. Wykonano je z najlżejszego metalu jaki można znaleźć. Pewnie teraz król cieszy się, że sprawił mi tak drogi prezent. Nic nie mogło go uszkodzić, nawet ciągłe rzucanie w przypadkowych ludzi. Nigdy nie trafiłam, ale wciąż próbowałam. Celowanie w przypadkowe ściany też było interesujące. W sumie nie wiem czemu uważano mnie za osobę chorą psychicznie, którą powinno się odizolować.
No ale do rzeczy. Mój nóż, który po tygodniu otrzymał pieszczotliwe imię Piórko, szybko stał się moim najlepszym i jedynym przyjacielem.
Razem podbijaliśmy świat.

* * *
Moje ciało powoli zostaje podniesione z ziemi. Jest mi zimno ale osoby, które mnie odwiedzają na pewno nie są tutaj po to, aby dać mi kocyk. Gdyby to był ich cel nie wynosiłyby mnie teraz z mojej komnaty.
Chcę krzyczeć żeby mnie zostawili, ale z moich ust nie wydobywa się żaden dźwięk. Jestem świadoma, kiedy przenoszą mnie na plac gdzie zgromadziły się tłumy. Mężczyźni, kobiety, dzieci – wszyscy, którzy chcą opłakiwać próżną królewnę. Byłam nieznośną królewną. Moja matka jest ubrana na czarno, ale nie opłakuje córki. Nawet tego nie oczekuję. Byłam nieznośną córką.
Matka wkłada do mojej dłoni Piórko, a potem pozwala rzece mnie porwać.
Przynajmniej jedno jest pewne. Może i byłam także nieznośną siostrą, ale dotrzymałam słowa.
Razem z Piórkiem wyruszam na moją ostatnią przygodę.

###
Recenzja

Adipose droga,
Pozwól, że na początku podziękujemy Ci za nadesłanie nam tekstu i pogratulujemy debiutu na eProzacu. Powiem krótko: liczymy na więcej.
Styl tego opowiadania jest wyjątkowo luźny, stanowi dziwną mieszankę sposobu wypowiedzi, który nazwalibyśmy zwykłym i nieco bardziej wyszukanych sformułowań. Na pierwszy rzut oka zupełnie nie pasuje to klimatu królewskiego dworu, jednak kiedy coraz bliżej poznajemy naszą główną bohaterkę trudno nam sobie wyobrazić, żeby było inaczej. Bohaterowie są wyraziści, mimo że nie poznajemy ich zbyt dobrze na tych kilku stronach. Zamiast po prostu powiedzieć nam, kto jest dobry a kto zły, potrafisz pokazać dlaczego narratorka tak uważa. Chcielibyśmy też pochwalić zaskoczenie pod koniec, wcześniej postać księżniczki nie wydawała się wyróżniać niczym szczególnym, była tylko zmuszona do działania przez okoliczności.
Cóż, powodzenia w dalszym pisaniu, może wkrótce coś znów do nas dotrze?

2 komentarze:

  1. Ale to nie tak, że to mi się nie podoba. Po prostu strasznie to wszystko jest skomplikowane, może aż nazbyt. Moim pierwszym skojarzeniem zresztą było utożsamienie Piórka, przyjaciela i brata - w obecnej formie (tzn. takiej, w której Piórko to tylko nóż) brat wydaje mi się... zbędny. W porządku, ja wiem, że jest martwy, ale nawet ta jego śmierć wydaje mi się zbędna i nieuzasadniona, bo ONA i tak nie chciała go pomścić. Po prostu coś sobie uroiła.

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WS | x x.