wyzwanie: piórko, polityka uległości, podomka
Wczoraj zostałam zamordowana. No może nie do końca. Tak w
połowie. Rzecz w tym, że mnie zabito, a ja wciąż myślę. Ktoś chciał przerwać
moje marne, dwudziestoletnie życie, ale coś poszło nie tak i wciąż jestem
świadoma.
Kiedy zapukał do drzwi mojej komnaty nie spodziewałam się
nieprzyjaznych gości. Nie mogli niczego na mnie znaleźć, nie po dniu. Poza tym,
osoba, która chce pomścić władcę nie pukałaby do drzwi. Wtedy byłam tego pewna.
Teraz wiem, jak bardzo się myliłam.
Podeszłam do drzwi naprędce narzucając na ramiona
podomkę. Wzięłam głęboki oddech. Zachowuj się naturalnie. Wczoraj nie
zamordowałaś swojego ojca. Jesteś zwykłą księżniczką, która teraz musi nosić
żałobę po tej wiecznie pijanej świni i wcale nie chcesz objąć władzy nad tym
królestwem. Powtarzałam to w myślach jak mantrę.
Uchyliłam drzwi, a moim oczom ukazała się służąca. No
tak, przecież ktoś musiał mnie przygotować na śniadanie. Nie mogłam wyjść w
samej podomce. W sumie pewnie bym to zrobiła, ale postanowiłam zlitować się nad
matką, która najchętniej spaliłaby mnie razem z ojcem. Z dumą mogę pochwalić
się drugim miejscem na liście najgorszych osób w całym wszechświecie, której
autorką jest królowa. Nie byłam tym nigdy załamana, bo oprócz mnie i ojca
znajdowało się tam jeszcze co najmniej dziewięćdziesiąt dziewięć procent istot
żywych, wliczając rośliny. Ale mimo wszystko nigdy nie była złą królową.
Siedziałam przed moim lustrem i w ciszy patrzyłam jak
służąca upina moje czarne jak smoła włosy. Nikt się nie odezwał, ale można to
uznać za urok żałoby. Każdy boi się wejść z tobą w jakąkolwiek interakcję, bo
może powiedzieć lub zrobić coś nie na miejscu. Mnie to odpowiadało. Zawsze
lubiłam ciszę.
Dopiero błysk noża sprawił, że w mojej pustej głowie
zaświeciła się czerwona lampka. Moja służąca nigdy nie była cicho. Nie ważne co
by się nie działo ona zawsze gadała. Czasami miałam ochotę wybić jej zęby, aby
w końcu się zamknęła. A wczoraj była cicho. Dobrowolnie. Chyba z jej szczęką
było wszystko w porządku. Co jak co, ale w całym królestwie byłam jedyną osobą
zdolną do przemocy, pomijając mojego martwego ojca.
Odwróciłam się do niej, a wtedy ona zatopiła nóż w mojej
klatce piersiowej i przekręciła go. Potem uciekła. Nawet nie pofatygowała się
aby zabrać broń. Uśmiechnęłam się delikatnie, na widok ostrza.
* * *
Przedwczoraj zamordowano króla. On nie żyje, jestem tego
pewna. No prawie pewna. Rzecz w tym, że w tych czasach nie można być pewnym
niczego w stu procentach. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Spalili go,
więc może nie wróci. Setki jego zwolenników wytropiły mordercę, a ten
oczywiście nie mógł skończyć dobrze. Znaleźli broń, która pozbawiła życia ich
ukochanego władcę. Byłam jedyną osobą, która mogła ją poznać.
Dlaczego?
To oczywiste.
Dokładnie tym nożem przedwczoraj przebiłam klatkę
piersiową mojego ojca, wsłuchując się w jego ciche łkanie i piękne błaganie o
litość. Nie zlitowałam się. Jeśli ktoś chce kontrolować poddanych, niech robi to pokazując jakikolwiek
autorytet, a nie ucieka się do hipnozy i krwawych obietnic. Kiedy władca jest
dobry, ludzie go uwielbiają. Kiedy władca jest wiecznie pijany, no powiedzmy,
można z tym wytrzymać. Kiedy grozi poddanym, można przymknąć oko. Kiedy te
groźby zaczynają być spełniane, zaczyna się dziać źle. Kiedy zaczyna grozić
własnej żonie i córce śmiercią całej rodziny, dopiero wtedy można pojąć jaki
idiota rządzi całym królestwem. Musiał zginąć. Przecież obiecał mi, że będę
patrzeć na śmierć całej mojej rodziny.
To oczywiste.
* * *
– Jeśli nie będziesz posłuszna twoja rodzinka za to
zapłaci – powiedział i zaczął się śmiać, a zgromadzeni mu zawtórowali. Otworzył
kolejną butelkę czystej i wziął długi łyk. – Ten oto pan chce twojej ręki, a ty
nie masz nic do gadania. – Płyn ściekający z jego ust powoli zaczynał spływać
po czerwonej koszuli.
– Co zrobisz z moją rodziną? – zapytałam.
– Wymorduję! – krzyknął, a jego pijana kompania zaczęła
klaskać, kiedy jego głos po raz kolejny zahuczał w pomieszczeniu. – Będziesz
patrzyła jak cierpią i krwawią!
– Od kogo zaczniesz? – spoglądam na niego z obrzydzeniem.
Nie wiem ile już wypił, ale wiem, że jeszcze trochę i straci przytomność.
– A kogo sobie życzysz panienko? – dostał pijackiej
czkawki, ale jakoś się tym nie przejął. – Wybierz sobie kto będzie cierpiał
pierwszy?
– Mój ojciec – powiedziałam bez wahania.
– To zamorduję ojca!
– Mam nadzieję – wyszeptałam, ale on już mnie zignorował
i zaczął krzyczeć do drugiego pijaka coś o uciekającej sprzed ołtarza żonce,
która jutro straci całą rodzinę.
Co za idiota.
* * *
Rok temu został odnaleziony mój brat. A właściwie jego
górna połowa. Ludzie twierdzili, że poszedł zabić smoka, który w rzeczywistości
nigdy nie istniał. To była wymówka. Mój ojciec, kiedy się nudził, lubił
przepoławiać ludzi. Szczególnie kiedy tamci mu się narazili.
* * *
Rok i jeden dzień temu mój brat postanowił nie przyjść na
ceremonię ofiarowania, podczas której ludzie przez siedem godzin musieli
ogłaszać publicznie swoją miłość do króla i oddawać mu wszystko co mają. Jak
dali za mało nigdy nie wracali do domu. Nieobecność księcia od razu rzuciła się
w oczy poddanym, którzy uwielbiali następcę tronu. Król wyjaśnił im, że nasze królestwo jest terroryzowane przez
bestię, a jego dzielny syn postanowił nas chronić.
* * *
– Znów ci nie wyszło?
– Nie.
– Jesteś idiotą.
– Ty również.
Siedziałam naprzeciw brata podrzucając sobie piłkę.
Znałam jego plany od dłuższego czasu, ale szczerze, nigdy mnie nie obchodziły.
Kochałam wygodę, nie chciałam ryzykować. Nie zamierzałam stracić pozycji przez
głupie wymysły brata. Jego ciągłe sprzeciwy tylko pogarszały sytuację w jakiej
się znajdował. Chciał zamordować ojca? Nikt mu nie bronił. Przecież mógł to
zrobić już setki razy. Był za słaby i dlatego zawsze przegrywał.
Spojrzał na mnie. Myślał, że jeżeli zacznie płakać to
zlituję się nad nim i zrobię to za niego? Sam wybrał taką ścieżkę. Mi było
dobrze na tej, którą sama wyznaczyłam.
* * *
Trzy lata temu byłam bierna.
Szczerze nie obchodzili mnie ludzie, którzy ginęli z
głodu lub wycieńczenia. Miałam wszystko czego pragnęłam. Wszystko oprócz
Piórka, którego brak przestałam odczuwać dopiero po dwóch latach żałoby.
Zorientowałam się, że nie przystoi mi biegać razem z nim po mieście i próbować
zamordować piekarza za to, że nie zrobił tego dnia maślanych bułeczek, które
uwielbiałam. Tego roku król zyskał szczerych zwolenników. Ludzie zaczęli
powtarzać, że zawdzięczają mu wszystko, że gdyby nie on byliby martwi.
Po części to prawda. Gdyby on nie zlitował się nad nimi
pewnie by nie żyli, ale to nie sprawia, że mają mu za co dziękować.
Chyba, że aż tak chcieli się pozbyć swoich rodzin.
* * *
Cztery lata temu myśli o zemście stawały się realniejsze.
Nie dość, że rok żałoby po przyjacielu nic nie dał, to
król postanowił zmienić sposób rządzenia. Nazywał to polityką uległości.
Uległość definiuje się jako „podporządkowanie bez oporów”. Początki na pewno
takie nie były. Lud poszedł za nim dopiero, gdy przez nową ideę wymordowano
siedemdziesiąt pięć procent mieszkańców całego królestwa w niecały rok. Ci
którzy przetrwali po prostu byli wystraszeni i stali się potulni.
* * *
– Gdzie się wybierasz? – usłyszałam głos, który sprawił,
że zastygłam.
– Idę na spacer.
– Do lasu? – moje buty w tamtym momencie wydawały się
jedyną piękną rzeczą, więc robiłam wszystko, aby nie spuścić ich z oczu. –
Ostatnio ktoś morduje nam zwierzynę i oddaje biednym. Masz z tym coś wspólnego?
To pytanie było retoryczne. Wiedział, że ja i Piórko
uciekamy co sobotę. Oczywiście, że wiedział. Tak straciłam jedynego
przyjaciela.
– Nie możesz mi go zabrać! – krzyczałam, ale król
zignorował moje jęki. Po raz pierwszy poczułam do niego nienawiść, która
niejednokrotnie kierowała moim bratem. Chciałam się zemścić. Jednak myśl o
zamordowaniu ojca mnie przerastała. Nie chciałam zostać uznana za psychopatkę.
* * *
Sześć lat temu zrozumiałam jak wspaniale jest mieć
towarzysza.
Nie wierzyłam w nic takiego jak przyjaźń, ale to się
zmieniło. Razem z Piórkiem byliśmy w lesie. Nigdy jakoś szczególnie się nim nie
przejmowałam. Czasami po prostu było interesująco i dość niebezpiecznie. Tym
razem jednak okazał się niezastąpiony.
Tego dnia gonił nas dzik. Był ogromny, a ja jako
księżniczka nie byłam wysportowana. Nie potrzebowałam tego. Po kilkunastu
metrach ucieczki bestia nas dogoniła.
I wtedy on mnie
obronił. Razem zabiliśmy dzika i od tamtej pory pokochałam polowania.
Oczywiście księżniczce nie przystoi i te sprawy, ale mimo wszystko ja i Piórko
co tydzień, przez okrągły rok wymykaliśmy się do lasu.
* * *
– Mogę ci zaufać? – zapytał mnie, a ja przyłożyłam palec
do ust. Miałam trzynaście lat, ale wiedziałam, że jeśli ktokolwiek powierzy mi
jakikolwiek sekret to zabiorę go ze sobą do grobu. – Nienawidzę go.
Byłam zszokowana.
– Kogo? – wyszeptałam, wciąż nie zabierając palca. Mój
brat kochał wszystkich, a oni odpłacali mu tym samym. Do tamtego dnia nie
wiedziałam, że w jego słowniku w ogóle istnieje wyraz taki jak „nienawiść”.
– Ojca.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Jak mój brat mógł
nienawidzić mężczyznę szanowanego przez każdego bywalca pobliskich karczm?
Podobno właśnie przez to ludzie go kochali. Potrafił dużo wypić i jeszcze
pomachać podwładnym, a dopiero po pięciu minutach stracić przytomność. Co jak
co, ale taki człowiek zasłużył na coś więcej niż nienawiść.
– Czemu?
– Kiedyś go zabiję.
– Czemu?
Przemilczał to pytanie, ale jakiś czas potem zrozumiałam
co nim kierowało. Mój ojciec był złym władcą. Mój brat chciał dobra ludzi.
Kiedy zły i dobry się spotykają, jeden z nich musi polec.
– Obiecasz mi coś? - odparł podchodząc do drzwi. Odwrócił
się i uśmiechnął delikatnie.
– Co?
– Zabij go, jeśli ja nie przeżyję.
Wyszedł zamykając drzwi.
– Przeżyjesz – wyszeptałam i położyłam się spać.
* * *
Osiem lat temu od mojego ojca dostałam ostrze, które było
najlepszym nożem jaki kiedykolwiek wykuto. Wykonano je z najlżejszego metalu
jaki można znaleźć. Pewnie teraz król cieszy się, że sprawił mi tak drogi
prezent. Nic nie mogło go uszkodzić, nawet ciągłe rzucanie w przypadkowych
ludzi. Nigdy nie trafiłam, ale wciąż próbowałam. Celowanie w przypadkowe ściany
też było interesujące. W sumie nie wiem czemu uważano mnie za osobę chorą
psychicznie, którą powinno się odizolować.
No ale do rzeczy. Mój nóż, który po tygodniu otrzymał
pieszczotliwe imię Piórko, szybko stał się moim najlepszym i jedynym
przyjacielem.
Razem podbijaliśmy świat.
* * *
Moje ciało powoli zostaje podniesione z ziemi. Jest mi
zimno ale osoby, które mnie odwiedzają na pewno nie są tutaj po to, aby dać mi
kocyk. Gdyby to był ich cel nie wynosiłyby mnie teraz z mojej komnaty.
Chcę krzyczeć żeby mnie zostawili, ale z moich ust nie
wydobywa się żaden dźwięk. Jestem świadoma, kiedy przenoszą mnie na plac gdzie
zgromadziły się tłumy. Mężczyźni, kobiety, dzieci – wszyscy, którzy chcą
opłakiwać próżną królewnę. Byłam nieznośną królewną. Moja matka jest ubrana na
czarno, ale nie opłakuje córki. Nawet tego nie oczekuję. Byłam nieznośną córką.
Matka wkłada do mojej dłoni Piórko, a potem pozwala rzece
mnie porwać.
Przynajmniej jedno jest pewne. Może i byłam także
nieznośną siostrą, ale dotrzymałam słowa.
Razem z Piórkiem wyruszam na moją ostatnią przygodę.
###
Recenzja
Adipose
droga,
Pozwól,
że na początku podziękujemy Ci za nadesłanie nam tekstu i pogratulujemy debiutu
na eProzacu. Powiem krótko: liczymy na więcej.
Styl
tego opowiadania jest wyjątkowo luźny, stanowi dziwną mieszankę sposobu
wypowiedzi, który nazwalibyśmy zwykłym i nieco bardziej wyszukanych
sformułowań. Na pierwszy rzut oka zupełnie nie pasuje to klimatu królewskiego
dworu, jednak kiedy coraz bliżej poznajemy naszą główną bohaterkę trudno nam
sobie wyobrazić, żeby było inaczej. Bohaterowie są wyraziści, mimo że nie
poznajemy ich zbyt dobrze na tych kilku stronach. Zamiast po prostu powiedzieć
nam, kto jest dobry a kto zły, potrafisz pokazać dlaczego narratorka tak uważa.
Chcielibyśmy też pochwalić zaskoczenie pod koniec, wcześniej postać księżniczki
nie wydawała się wyróżniać niczym szczególnym, była tylko zmuszona do działania
przez okoliczności.
Cóż,
powodzenia w dalszym pisaniu, może wkrótce coś znów do nas dotrze?
Dziwne.
OdpowiedzUsuńAle to nie tak, że to mi się nie podoba. Po prostu strasznie to wszystko jest skomplikowane, może aż nazbyt. Moim pierwszym skojarzeniem zresztą było utożsamienie Piórka, przyjaciela i brata - w obecnej formie (tzn. takiej, w której Piórko to tylko nóż) brat wydaje mi się... zbędny. W porządku, ja wiem, że jest martwy, ale nawet ta jego śmierć wydaje mi się zbędna i nieuzasadniona, bo ONA i tak nie chciała go pomścić. Po prostu coś sobie uroiła.
OdpowiedzUsuń